Czułam, że jestem otoczona dobrą opieką
Moja przygoda z rakiem piersi rozpoczęła się w maju 2014 roku, kiedy podczas kąpieli wyczułam guzek. Następnego dnia pojechałam z mężem do ginekologa, który zlecił mi mammografię i USG. Wstępna diagnoza nie napawała optymizmem. Jeszcze tego samego dnia byłam u onkologa, który potwierdził najgorsze – rak piersi.
Na mojej drodze stanęła fantastyczna doktor onkolog, która zajęła się mną bardzo profesjonalnie. Od razu wyjaśniła mi, jaki będzie proces leczenia i jak to wszystko będzie wyglądało. Poinformowała mnie, że najpierw będzie chemioterapia, potem operacja, a następnie radioterapia. Wiedziałam, że stracę włosy, ale to miało dla mnie najmniejsze znaczenie. Najważniejsze było pozbyć się raka i wyzdrowieć. Pani doktor powiedziała też co muszę zrobić: zwolnić tempo życia, zmienić dietę, a także jakie kosmetyki i książki będą pomocne w trakcie choroby. Czułam, że jestem otoczona dobrą opieką. Z gabinetu wyszłam pełna optymizmu i pozytywnej energii, że rak to nie wyrok. Na moją onkolog mogłam również liczyć na innych etapach leczenia. Mogłam do niej dzwonić w każdym momencie. Poinformowała mnie także o możliwości wsparcia psychologicznego. Na szczęście ja tego wsparcia nie potrzebowałam. Mogę powiedzieć, że przez chorobę przeszłam suchą stopą.
Historia Jolanty
Doświadczenie choroby
Podczas choroby największym wsparciem dla mnie był mój mąż. Był ze mną wszędzie – na pierwszej wizycie, chemioterapii, radioterapii i na wszystkich badaniach. W każdej sytuacji mogłam na niego liczyć. Wspierała mnie również cała rodzina.
Zawsze byłam osobą aktywną, zwracałam uwagę na dietę, uprawiałam sport i żyłam aktywnie. W mojej rodzinie nikt nie chorował na raka, ale i tak badałam się regularnie. Rak nie wybiera. Z uwagi na to moja choroba dla koleżanek w pracy była szokiem. To też zmotywowało je do zrobienia badań.
Nie odczuwałam presji, po prostu przyjęłam chorobę zadaniowo. Z natury jestem zadaniowcem. Obrałam sobie pewną linię leczenia i systematycznie stawiałam się na każdą wizytę. Jedynie lekka obawa pojawiła się, kiedy trzeba było robić tomografię. Wtedy modliłam się, żeby wszystko było w porządku.
Wczesne wykrycie raka daje możliwość wyzdrowienia. Nawet jeśli jest zaawansowany, daje nam to szansę na długie lata życia. Nie bójmy się, badajmy się, bo to daje nam możliwość dalszego, zdrowego funkcjonowania.